Wiosna przyszła bez oglądania się na kalendarz, tydzień kończył się wspaniałą pogodą. I weekendowe plany związane były prawie wyłącznie z wędkarstwem, sobotnie popołudnie do zmierzchu polowanie na trocie, a niedziela śledziowa.
W sobotę rano podgląd na plażę... a plaży nie widać, nic nie widać, mgła tak gęsta, że kroić można. Może się rozejdzie... jeszcze kilka godzin zwykłych, domowych obowiązków. Nie rozeszła się, z wybrzeża rozpełzła się na kilkanaście kilometrów w ląd. Odpuszczam sobotnie łowy, nie lubię takiej pogody, już lepsze jesienne szkwały na plaży. Weryfikacja planów - w niedzielę od rana poluję na troć.
Nadmorski las od świtu rozbrzmiewał świergotem ptactwa, nad wodą i wybrzeżem mglisto ale nie tak dusząco jak wczoraj. Powierzchnia wody spokojna, marszczona lekkimi podmuchami wiatru. Woda lekko zmącona, zimna ok.2,5 st.C.
Obłowiłem pierwsze miejsce, ciekawe, obszerne, poświęciłem mu sporo czasu ale bez efektu, żadnego brania, żadnego śladu obecności ryby. Wyszedłem z wody i ruszyłem przed siebie w kierunku mglistego, piaszczystego cypla. Spory odcinek plaży na spokojny spacer, plaża prawie bezludna, wcześniej gdy stałem w wodzie przeszedł, prowadząc rower, miejscowy "poszukiwacz skarbów".
Więcej na - LINK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz